Ankieta: Czy jesteś zadowolony, że jesteś POLAKIEM?
Tak
Nie mam zdania
Nie
[Wyniki ankiety]
 
 
  • 1(current)
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • ...
  • 12
  • Dalej 
Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5

Czy jesteś zadowolony, że jesteś Polakiem?

#1
Chciałbym poruszyc temat, który może się wydać kontrowersyjny. Zważywszy na to, co się dzieje ostatnio w Polsce: rosnące bezrobocie, bieda, coraz częstsze strajki, kryzys gospodarczy, duża przestępczość, beznadziejne prawo, zacofana biurokracja, korupcja, pazerni politycy, w większości chcący nachapać się przy korycie itd... (można by wymieniać i wymieniać), czy jesteście zadowoleni ze swojej Polskości, z tego, że urodziliście się w Polsce i zmuszeni jesteście tu mieszkać? Często nie stać nas na wiele rzeczy pomimo, że tyramy po kilkanascie godzin dziennie, kupę kasy pakujemy w studia, które później właściwie bez znajomości gówno tak naprawdę dają. Nie każdy przecież się urodził w zamożnej rodzinie.

Czy taką Polskę widzieli nasi dziadkowie, którzy walczyli o wolność ojczyzny, czy tego chcieli, za to przelewali krew? Mi wstyd jest za to, że jestem Polakiem. Nie mam żadnych sentymentów patriotycznych. Przykre, prawda? Ale samo to sobie nie przyszło.

Zapraszam do dyskusji i głosowania, wszystkie opinie mile widziane, nawet te krytyczne w stosunku do mojego poglądu.

Pozdrawiam,
Symu
#2
Brakuje mi w tej ankiecie odpowiedzie 50:50.
Nie wiem czy jestem dumny, czy nie, ze swojej polskości. Jak myślę o Koperniku to jestem, jak myślę o złodziejach samochodów np. w Niemczech, to nie.
Powiem tak: na wojnę bym nie poszedł. Niech się politycy tłuką między sobą, skoro taki mieli pomysł.
A nasz kraj jaki jest każdy widzi. Historia potwierdza, że spieprzyliśmy wiele szans i nadal to robimy. Jeśli teraz przegramy z wejściem do UE, to ja wyjeżdżam na Borholm. Nie chcę żyć w kraju nieudaczników, którzy nie potrafią wykorzystać tego, co zsyła im los. Wiem, iż na początku na pewno nie będzie lekko, ale wierzę w to, że moje dzieci będą miały lepiej niż ja teraz.
Polacy to pracowity naród, ale tylko pod warunkiem, że ktoś patrzy nam na ręce. Jeśli jednak tylko na chwilę się odwróci... Mam nadzieję, że wejście do UE zmobilizuje i władzę i obywateli.
Zagłosuję po referendum.
Pozdrawiam
#3
mummle napisał(a):Brakuje mi w tej ankiecie odpowiedzie 50:50.

Dodgy Poprawiono...
#4
Chyba nie mam powodu aby sie wstydzić polskości. Narodowości się nie wybiera.
Natomiast inną kwestią jest wizerunek Polaka w Europie i na świecie. To, że żyjemy w państwie koleżków to fakt. Również pozostałe cechy Polski podane przez Symu to prawda. Ale to nie dlatego Polak kojarzony jest ze złodziejem, brudasem, leniuchem, etc. Pamiętacie kartki w niemieckich marketach "Polaków prosimy o pozostawienie toreb przy wejściu" czy "Polaku, prosimy nie kradnij"? W dużej mierze obraz Polski został nakreślony przez nas samych - gastarbeiterów z lat 80'. Uważam, że tu jest prawdziwy powód do wstydu, bo od tamtych czasów niewiele sie zmieniło, a powiedzenie "Polaczek-cwaniaczek" nadal jest aktualne.
Polecam powtarzany ostatnio przez TV Polonia cykl programów "Polaków Portret Własny". Naprawdę świetny pomysł ukazania nas i naszych rodaków oczami obcokrajowców.
#5
"tu się urodziłem i tutaj pewnie umrę" jak śpiewał kiedyś dezerter Smile
i do tego ogranicza się fakt bycia polakiem, np. dla mnie. polskość jest dla mnie jedną z ostatnich pozycji w autoidentyfikacji. dlaczego? może dlatego, że zupełnie nie czuję tego, że jest to "mój kraj". polakami może się czuć banda koleżków u władzy. to jest ich polska, a oni są jedynymi polakami, tak w skrócie można opisać istniejący w kraju system polityczny, sztucznie koloryzowany lewicowością czy prawicowością, podczas gdy obie strony to część jednej kliki. kolejny aspekt tego zjawiska - interes chwili rządzący w polityce, przeraża mnie już zupełnie. jako dwudziestoparolatek z dużymi obawami obserwuję, jak ludzie dwa razy starsi rządzą. po pierwsze są nie z tej bajki, nie do końca docierają do nich możliwości dziesiejszego świata, przez co nie są one wykorzystywane. ale to nic. gorsze jest to, że wszelkie decyzje zapadają, nawet nie w chwilowym interesie jakichś grup, ale ze względu na partykularne interesy ludzi wchodzących w skład kliki. szkoda gadać, nie chce mi się nawet przytaczać przykładów, ale jest nim niemal każda informacja dotycząca naszego kraju. "dziadkowie" nie budują kraju dla przyszłych pokoleń, budują dosłownie dla siebie. dzisiaj mamy kryzys? a co się będzie działo za 20 lat przy takim gospodarowaniu?!?!społeczeństwo doskonale to widzi. straszne jest to, że ta tajemnica poliszynela swoją powszechnością nie doprowadza do żadnych zmian. wręcz przeciwnie, ludzie uznali to za normalne (!!!). dowód? społeczeństwo się zaktywizowało wyborczo, w ostatnich wyborach samorządowych startował kto tylko mógł. nikt też nie krył pobudek, oczywiście nie na ulotkach reklamowych, ale o stronę programowo-ideologiczną i tak się nikt nie martwił, ponieważ decyzja o udziale w wyborach była też zwykle poparta znajomościami w jakiejkolwiek partii, gdzie dostawało się miejsce na liście. rozmawiałem z około 20 kandydatami na radnych. żaden nie miał koncepcji tego, co chce robić. wszyscy traktowali jako normalne to, że włączają się po prostu w sieć jakichś układów i będą robić to, co się będzie opłacać i żeby się przy okazji nie narobić.

tak się rozkręciłem, że nie skończę. więc przerwę, tak właściwie w pół zdania, ale kontynuować wątek można w nieskończoność. ten kraj jest chory. i mówiąc całkiem poważnie, ja oczekuję rewolucji. nie wiem jaki przybierze kształt, mam tylko nadzieję, że inicjatywa wyjdzie z jakichś środowisk inteligenckich, cokolwiek miałoby to znaczyć, bo w obecnej sytuacji wydaje się, że sygnał ludziom da koleś z kliki, czyli lepper, więc nie dojdzie do prawdziwych zmian. może to trochę radykalne, co piszę, ale obserwując uważnie ten kraj jestem o wszystkim tym, łącznie z nieuniknionością zmian, przekonany. i mam nadzieję, że będzie to rewolucja aksamitna.

pozdrawiam
#6
Czy jestem zadowolony ze swojej Polskości?
Nooooo.... to Symu dałeś mi do myślenia, bo odpowiedz nie jest prosta i łatwa.
Polskość dla mnie to język, to mój Kraj jego historia i to co się w nim teraz dzieje, to również moje życie, to to co mnie otacza, co widzę i słyszę .. i tu mam mieszane uczucia, bo wiele z tej otaczającej mnie ludzkiej rzeczywistości delikatnie mówiąc nie podoba mi się .
Obraz Polskości tworzy każdy z nas i te miliony obrazków składają się jak mozaika na wielki obraz Polaka, obraz ten bardzo się w szczegółach rożni w zależności od sytuacji oraz tego kto jak i kiedy na niego patrzy. Do ładnie prezentującego się obrazu każdy chętnie się przyzna do złego nikt. Pamiętając o tym szanujmy swoją polskość na co dzień a zwłaszcza poza granicami naszego kraju, wówczas i inni będą ją szanować.
Zastanawiam się jak to jest z tą moją Polskością i myślę sobie tak, gdybym był osobą z towarzystwa polityczno gospodarczego mającą układy, (a układy to pieniądze), to Polska z tej perspektywy to piękny i bogaty kraj, ładne domy z basenami, limuzynami i ogrodami, posiadłości z ochroną i prywatnymi uliczkami. Słowem jak w bajce, żyć się chce.
Jestem niestety osobą bez tych wymienionych powyżej zalet, więc moja Polska widziana jest z poza wysokiego kutego ogrodzenia otaczającego te wspaniałe posiadłości i wszelkie dobro które się tam znajduje, i które można sobie zorganizować za odpowiednio duże pieniądze.
Jak być więc zadowolonym z tego, że przyszło mi żyć w ciekawych czasach, lecz po niesłusznej stronie tegoż płotu. Jak tu cieszyć się z dokonań żyjących i rządzących nami ludzi? Rządzących Polską, małymi i dużymi miastami i miasteczkami, patrząc jak kraj gospodarczo zmienia się w ruinę, jak przybywa bezdomnych i bezrobotnych, a rządzący wyprzedają co tylko się da, nieważne komu i za ile byle samemu się przy okazji ustawić i nachapać. Niczego również nie załatwiła dla szarych ludzi mocno nagłaśniana do niedawna niewidzialna ręka rynku. Była to jak wiadomo ręka Balcerowicza, zgarnęła więc kasę dla niego i jemu podobnych, kosztem pozostałych grup społecznych, które musza za to wszystko płacić. Dla takich jak ja nie starczyło nawet obiecanych starych stu milionów.
Obecnie obserwuje jak nasi politycy próbują wykonać zdawałoby się niemożliwe. Wmawiają społeczeństwu że gdy zapłaci wyższe podatki i pozbędzie się ulg, to zyska. Politycy przyparci jednak do muru dodają że dopiero za 10 -15 lat. Milczą o tym, że przecież wówczas trzeba będzie spłacać ogromny dług który politycy ci tak z prawicy jak i z lewicy wspólnymi siłami narobili.
I dzieje się to wszystko w kraju który ma aspiracje być wzorem wartości katolickich w Zjednoczonej Europie.
Wszystko to prowadzi mnie do wniosku, że nie chciałbym doczekać chwili kiedy Polacy nie mając już nic do stracenia, pozbawieni godnego życia i perspektyw, oszukani doprowadzeni do wegetacji i nędzy, wyjdą na ulice miast w poszukiwaniu sprawiedliwości. I nie będzie to tym razem aksamitna rewolucja.
Niestety ten bunt nic specjalnie nie zmieni, bogate elity pouciekają zawczasu z kraju. Wojsko i policja zaprowadzą tzw. prawny porządek, ba.. nawet znajdą winnych prowodyrów.
Znowu trzeba będzie komuś uwierzyć, i znowu znajda się polityczne kameleony, które wykorzystując słuszny społeczny protest obiecają każdemu po 100 milionów byleby po plecach ludzi tych wdrapać się do władzy i salonów. Historia się powtórzy, na skutek coraz większego zubożenia społeczeństwa oraz nadmiernego bogacenia się elit, przy jednoczesnym braku skutecznego demokratycznego systemu kontroli pochodzenia ich pieniędzy i majątków.
Elity te nie próżnowały, dla nich liczy się tylko kasa, więc przy pomocy układów i układzików zbudowały sobie prawne podwaliny pod pasujący im dziki średniowieczny kapitalizm w którym za pieniądze jest wszystko.
Powtórzę za Konradem wiedzę o tym co się dzieje ma każdy rozgarnięty Polak. Ja pytam na co więc liczymy i na co czekamy? Tego niestety nie wiem. Może jest jak napisał poeta: miałeś chamie złoty róg, ostał ci się jeno sznur.
Pomimo tego wszystkiego o czym wspomniałem jestem zadowolony i dumny z tego że jestem Polakiem, lecz jest to raczej wpływ moich rodziców i nauczycieli oraz naszej polskiej historii, niż moich osiągnięć i czasu w którym teraz żyje, o takim moim poglądzie zdecydowały zwłaszcza dokonania tzw. wielkich Polaków, których w naszej historii było bardzo wielu, obecnie jest tylko jeden. Jego autorytet jest znany i szanowany przez cały świat. Szkoda, że nasze elity nie kierują się nauką, którą głosi.
----------------
Pozdrawiam.
#7
Z czego być tu dumnym? że politycy robią wszystko, aby sobie dogodzić? że dużo ludzi żyje w biedzie, a Caritas i inne tego typu organizacje zbierają datki i podarunki dla karajów afrykańskich lub za wschodnią granicę. A przecież u nas też jest mnóstwo potrzebujących, a zdaje mi się , że o nich zapomniano. Tak jak już wspomniano wcześniej, studia dzisiaj to nie wszystko. trzeba mieć znajomości, rozpychać się mocno łokciami upominając się o swoje.
A przecież to nie tak wszystko miało być. po roku 90 obiecywano sobie wiele, a tymczasem wprowadzone reformy okazały się w większości nieudane kosztem naszych obywateli, z naszej kieszeni poszły na to pieniądze.
Ale to nieważne, bo politycy na tym nie stracili. Ale jak człowiek po podstawówce, zawodówce czy ścigany przez sąd może coś dobrego zdziałać dla rodaków. No po co? On ma, reszta się nie liczy.
Tylko że Polacy są GŁUPI!!!! Sami wybrali takich kretynów, pozwolili im rządzić. Nie uczymy się na błędach, zmieniamy tylko co 4 lata opcje polityczne przy władzy, które zmieniają sobie nazwy partii, żeby było ciekawiej. Nic się nie zmienia, a my mamy się coraz gorzej.
Tak samo jest naszymi wspaniałymi sojusznikami z Nato i UE. Amerykanom to dypy bez wazeliny by nasi politycy weszli, bo łudzą się, że coś na tym skorzystamy. Ciekawe co? Może stare samoloty F-16, których Ameykanie chcą się pozbyć.
W naszym karaju jest drętwo, nie zanosi się na lepsze. Pracy nie ma, sam nie wiem , na co mi te studia.
Najchętniej to pojechałbym za granicę, może tam byłoby lepiej. Niestety moja druga połowa nie chce się na to zgodzić. jeśli tylko powie TAK, to szybko stąd znikam.
Nie wierzę, że coś się polepszy. Chyba że wejście do UE nam pomoże, mam taką cichą nadzieję.
#8
Witam.

Dzięki za te cenne wypowiedzi. Widzę, że jak narazie jako jedyny jestem w 100% niezadowolony z faktu, iż jestem Polakiem. Dlaczego tak czuję? Jednoznacznie nie potrafię tego stwierdzić. Nie dlatego, że: bo tak i koniec. Składa się na to wiele elementów, niektóre z nich przytoczyłem już w poście rozpoczynającym temat, jednak jest tego naprawdę dużo więcej. Pomijając zupełnie politykę, rozważmy z innego punktu widzenia jacy naprawdę są Polacy. Każdy z nas chciałby aby otaczali go ludzie szczerzy, życzliwi i przyjaźni. Czy łatwo można spotkać u nas na ulicy człowieka, który ot tak sobie sobie powie zwykłe cześć, puści przelotny niezobowiązujący uśmiech, zagada o czymkolwiek... Nie, niewiele jest takich osób. Dlaczego? Bo boimy się kompromitacji. Szczerze przyznajcie się w duchu, że widząc człowieka inaczej się zachowującego (tzn. oryginalnie), który wygląda inaczej niż jest to uznane - myślimy debil, wieśniak. Polacy ze sobą nie umieją rozmawiać. Jesteśmy sztywni, a śmiejemy się z Anglików, że są sztywni, ale chyba bardziej życzliwi niż my. Czują, że są narodem, że coś ich łączy. Podobnie inne narody w Europie. Odpowiedzmy sobie szczerze: Czy my czujemy się dobrze we własnym narodzie? Nie, swojego sąsiada czy znajomego często traktujemy jak wroga, człowieka, który może nam zagrozić i wcale nie oszukujmy się, że zwykła wymiana "Dzieńdobry" powoduje, że nie wiadomo jak się szanujemy. Jeżeli powodzi mu się lepiej, to już w ogóle niechęć nasza się pogłębia. Co prawda często jest tak, że jak kotś ma lepiej, to ma to z nielegalnego źródła, więc tym bardziej patrzymy na niego niechętnie. Często też nasze obawy okazują się słuszne. Prawdopodobnie takie nasze codzienne zachowania wynikają z niepewności jutra, z wszechogarniającej biedy i przestępczości.

Ja mieszkając w Bydgoszczy, nie czuję, że to jest moje miasto. Czuję się tu obco, pomimo, że mieszkam tu od urodzenia. Na ulicy drażnią mnie cwaniacy rozbijający się ztuningowanymi furami, nawalający techno jak najgłośniej się da (zaznaczam, że sam lubię taką muzę). I nie chodzi o to, że oni są oryginalni, oni po prostu chcą wzbudzić respekt, pokazać że są "facetami ulepionymi z innej gliny", że mają władzę. Ale oni też się obawiają, bo nad nimi też ktoś panuje, przed kimś muszą czuć respekt, a na najwyższym szczeblu jest już tylko mafia. Chcesz się iść pobawić, idź, ale uważaj na kogo patrzysz w pubie czy dyskotece, uważaj żebyś komuś nie nadepnął na buta lub nie puścił uśmiechu do nieodpowiedniej kobiety, bo dziś nie wystarczy zwykłe sorry czy po staremu przepraszam. W najlepszym wypadku mozesz dostać co najwyżej w ryja, a jak gość będzie zawzięty będziesz musiał mu zapłacić za przejażdżkę do lasu, której dzięki wtopionej forsie nie odbędziesz.

Na ulicy pełno koksów, dealerów, złodziei itd. Policja, straż miejska się boi. Strzelać nie mogą, bić nie mogą, ścigać się boją, bo jak rozwalą radiowóz, to jeszcze za nigo zapłacić będą musieli i odpowiadać przed sądem. Jak użyją wiecej siły, to niedobrze. Jedni sądzą, że policja powinna używać siły, inni że nie. Ale nie chcą ci, co mają coś na sumieniu i są potencjalnymi "ofiarami" policji. Czy prawowity obywatel nie chce zwiększenia uprawnień aparatu przymusu? Chce, bo wie, że jemu nic nie będzie grozić (jeśli nie będzie mowy o korupcji oczywiście). Pamiętacie jak zginął młody kibol od uderzeń przez policjanta? Przykre, nieszczęśliwy wypadek. Policjant przepieprzone do końca życia. Ale czy ktoś pyta co taki gówniarz robił bez opieki rodziców? Czy ktoś pyta ilom ludzi wpieprzył, ilu dostało od niego kopa lub kamieniem? Nie, ale skopac życie gościowi, który wykonywał swoje obowiązki, to polskie prawo jest piersze. To jest jakieś chore, to jest nienormalne.

Konrad pisze o rewolucji, ale pamiętacie lekcje Języka polskiego? Rewolucja rodzi zło. Co z tego, że powstaną rolnicy, że będą strajkować górnicy? Powiedzmy (choć wątpliwe) dopną swego, wybiorą swoich ludzi i historia zacznie się od początku. Dlatego nie widzę światlenej przyszłości dla Polski. Nie da rady jej zmienić, bo nie ma komu. Polak zawsze będzie patrzył jak zarobić na lewo póki można. Nauczyła nas tego historia, tacy byliśmy od zawsze (np. szlachta). Ja teraz wiem, że nie nadaję się do tego kraju, bo wszystko co tu robię nie wpływa na całokształt, jest roztwaniane i nie szanowane.

To są moje powody, dzięki którym nie czuję się dobrze ze swoją Polskością i zdecydowanie jestem na NIE. Przykro mi, ale tak czuję, do tego doprowadzili ludzie, którzy tym wszystkim rządzą. Dzięki sobie mają jednego patriotę mniej, z czasem takich ludzi jak ja przybędzie, zobaczycie. A tak w ogóle niedługo nie będzie potrzebny kolejny rozbiór. Polska rozbierze się sama.

Śmigam z tąd jak tylko będę mógł. I gdy ktoś mnie kiedyś zapyta: Are You Polish? Odpowiem: Not any more... :-(

Symu
#9
Konkluzja smutna, nawet bardzo. Szczerze mówiąc jestem zawiedziony całą dyskusją. Nie zaskoczył mnie stosunek do otaczającej rzeczywistości, gdyż ten u rozsądnych osób może być tylko jeden - rozczarowanie nią, żeby ująć to delikatnie. Ale prawdę mówiąc oczekiwałem od Was czego innego. Wszyscy narzekamy, dziwimy się jak to w ogóle możliwe, że w tym kraju dzieją się takie rzeczy. Szkoda że nie potrafimy jednak nic zaproponować, nie przychodzą nam do głowy żadne działania, które mogłyby stopniowo doprowadzić do jakichkolwiek zmian. Wszyscy widzą ratunek w ucieczce. Ale moim zdaniem ten pomysł jest najgorszym z możliwych. Nie czujemy się Polakami... Ale przecież nimi jesteśmy. Nigdy nie byłem patriotą w jakimś prawicowo-narodowo-oszołomiastym tego słowa znaczeniu. Ale kiedy piszę te słowa błąka mi się po głowie niejasna myśl, że to nie Polska nas skrzywdziła i w związku z tym to nie na Polskę powinniśmy się obrażać. Polska wydaje mi się być ofiarą ludzi, o których pisaliśmy, w równym stopniu, co my. Może nawet w większym, skoro z waszych wypowiedzi wynika, że Wy się uratujecie, uciekając z tonącego statku. Może lepiej zostać i próbować zatkać dziury?
A może to jest właśnie zadanie dla naszego pokolenia? Pokolenia rozczarowanego, niegodzącego się… A z drugiej strony pokolenia lepiej wykształconego, doskonale operującego nowoczesnymi narzędziami. Wydaje mi się, że taka dyskusja możliwa była tylko za pośrednictwem Internetu, medium niezależnego i może to jest właśnie dobry kierunek do zastanawiania się nad rozwiązaniami.
Ja też nic nie proponuję – to może zrobić jedynie grupa ludzi. Widzę jednak tylko trzy pomysły na pozytywne rozwiązanie tego problemu. Pierwszy to wallenrodyczna ewolucja, rozpieprzenie systemu koleżków od środka, poprzez stopniowe wnikanie we wszelkie jego struktury aż do wyparcia starych układów. Jednak to wydaje mi się być z gruntu złym pomysłem, gdyż z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że Wallenrodzi przesiąkną zasadami, które powinni zwalczać i do żadnych zmian, oprócz personalnych nie dojdzie. Drugi sposób to rewolucja, mniej lub bardziej krwawa wojna domowa. Pomysł głupi, ale nastroje społeczne popychają właśnie w tym kierunku, dzięki czemu sukcesy odnoszą różne leppery. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że po otrzymaniu ciepłych posadek nie będą chcieli rozpoczynać rewolucji, bo takowa pod ich dowództwem byłaby koszmarem. I droga trzecia, wymagająca wiele wysiłku i zaangażowania wielu osób – stworzenie tego kraju od nowa. Wirtualnie. Taka zabawa w grę strategiczną, ale oparta na rzeczywistych danych. Wszystko – przeanalizowanie budżetu, polityki (kadrowej, finansowej…Wink wszystkich ministerstw i instytucji państwowych. Wykazanie błędów, niedociągnięć, momentów ułatwiających nadużycia. I stworzenie tego wszystkiego od nowa. I myślę, że wbrew temu, do czego przez ostatnie lata próbowali nas przekonać „nasi” politycy, nie byłoby to trudne, nawet mimo tego, że nie do uniknięcia w takiej grupie byłyby różnice ideologiczne. Wydaje mi się, że górę wziąłby rozsądek, praktycyzm i wnioski z sytuacji obecnej. Po co to wszystko? Żyjemy podobno w systemie demokratycznym, więc może można go pokonać jego własną bronią…
(Kilku z Was pisało, a wielu innych Polaków podziela tę opinię, że może po wejściu do Unii wszystko się zmieni. Dlaczego miałoby się tak stać? Unia nie zmieni nam „przywódców”, a jeśli nawet byłaby w stanie coś zdziałać, to będzie to dowód na tak często podnoszoną przez „eurosceptyków” utratę niepodległości, związaną z przystąpieniem do Unii. Co nie byłoby dobre, nawet jeśli w tym konkretnym przypadku byłoby to pożądane.)

Ja tak właśnie myślę. I po głębszym zastanowieniu się nad zadanym przez Symu pytaniem, stwierdzam: Tak czuję się Polakiem i chciałbym nim być w normalnej Polsce, gdzie mógłbym z tego być dumny.

HOWGH
#10
Polacy zawsze potrafili walczyć o wolność, ale co potem... tego do tej pory nie umiemy. Kocham ten kraj, ale nie za to jaki teraz jest, nie za tych idiotów siedzących najwyżej, ale za to o co walczyli moi przodkowie. Jak widzę co się tu wyprawia to mnie aż krew zalewa Angry, ale nie chcę uciekać, chciałbym pomóc mojej Ojczyźnie (może nawet przesadzam, ale krew gotów jestem za nią przelać) - a dlaczego? Bo tu będą dorastać moje dzieci i to dla nich warto walczyć o przyszłość. Chęci to jednak za mało, to o czym piszesz konrad - ta gra strategiczna - też tylko w tym widze naszą nadzieję. Jest tylko jeden problem, Ci co mogliby się tym zająć i się na tym znają, już są przesiąknięci systemem i są ustawieni, więc po co mieliby to robić?!

"Chcecie zniszczyć Polskę? Oddajcie ją polakom" - tak niestety jest...
#11
Pablo napisał(a):Jest tylko jeden problem, Ci co mogliby się tym zająć i się na tym znają, już są przesiąknięci systemem i są ustawieni, więc po co mieliby to robić?!
Nie jestem tego pewien. Wydaje mi się, że w naszym kraju nie tylko niezadowolonych rolników jest dużo. Coraz więcej młodych ludzi, wykształconych lub zdobywających wykształcenie, jest zażenowanych tym co się dzieje i widzi konieczność zmian. I uważam ich za dużo lepiej przygotowanych do rządzenia tym krajem niż rządzących obecnie, z powodów które chyba są oczywiste... Problemy są tylko dwa:
1. większość z nich jest rozgoryczona tylko dlatego, że nie mają dostępu do koryta, szczególnie groźni są tu roszczeniowcy, uważający, że im się należy. Tacy ludzie działają na zasadzie leppera - wykorzystują nastroje społeczne, żeby się do tego koryta dopchnąć. A to najgorsza rzecz, jaka mogłaby się takiemu przedsięwzięciu przydarzyć.
2. równie poważnym problemem jest bierne malkontenctwo większości. Co z tego, że to widzimy? Że chcielibyśmy inaczej? Nic nie robimy. Zwłaszcza osoby dostrzegające wszystkie negatywne aspekty zjawiska - to są takie układy, tego się i tak nie da...

A tak z innej beczki. IMHO temu krajowi mógłby w dużym stopniu pomóc Wielki Autorytet. OK - jest jeden, niewątpliwy - papież, ale jest już człowiekiem starym i nie ma go tutaj, co skutecznie udaremnia jego większy wpływ na życie naszego kraju. To co powiem zabrzmieć może już bardzo drastycznie, ale uważać zaczynam dużą część naszego narodu za ludzi głupich, którym ktoś musi mówić co jest dobre a co złe, bo inaczej sobie nie radzą.

Pozdrawiam wszystkich.
#12
Myślę, że mówiąc o niezadowoleniu z otaczającej nas rzeczywistości zapominamy, iż nasza Polska demokracja jest bardzo młoda, i dlatego częściej błądzi niż byśmy chcieli. Pełna jest jak zauważyli przedmówcy korupcji i wszelkiego rodzaju nadużyć. Dlaczego? Bo nie funkcjonuje w niej instytucja, która spełniałaby role podobną do roli wilka w przyrodzie, który eliminuje chore i słabsze zwierzęta. Rolę tę w demokracji powinne pełnić organy wymiaru sprawiedliwości. W prokuraturach i sadach giną dokumenty, ba całe akta spraw. Z sądów i więzień uciekają groźni przestępcy, przedawniają się sprawy ważne, a błahe bez powodu trwają latami. W sadownictwie funkcjonują całe rodziny. Palestra w ramach zwalczania konkurencji broni się jak może przed zwiększeniem swojego grona zwłaszcza o osoby nie powiązane rodzinnie. Sędzia czy prokurator, który dopuścił się złamania prawa jest skutecznie ochraniany przez kolegów z sądu dyscyplinarnego, a wszystko to dzieje się w ramach niezawisłości i niezależności sądu.
Porównujemy się do zachodnich demokratycznie rozwiniętych krajów, a zapominamy, że tam system dopracowywał się dziesiątki lat, i to pod naciskiem konkurencyjnego wówczas systemu komunistycznego, który był nagłaśniany jako bardziej sprawiedliwy dla szarego człowieka pracy, bo zapewniał mu nieosiągalne wówczas w kapitalizmie świadczenia. Rządzący politycy oraz przemysłowcy, fabrykanci i rożnej maści właściciele musieli pokazać ludzką twarz kapitalizmu pracującym na nich ludziom, ponieważ wiedzieli, że inaczej może spotkać ich los kapitalistów z krajów demokracji ludowej. Mieli, więc zdrową konkurencje i bodźce ku temu by się prawidłowo rozwijać i pamiętać o pozostałej części swojego społeczeństwa.
Polski nowy kapitalizm w 89 roku musiał powstać szybko i bez żadnej alternatywy, z niczego, czyli z tak zwanych goło dupców, bo nie ma kapitalizmu bez kapitalistów. W naszym kraju przemysłowców i miliarderów nie było, więc trzeba było jakoś zrobić by powstała grupa ludzi dysponująca kapitałem, tworząca polski kapitalizm. Politycy podzielili w Magdalence szybciutko między siebie, co się tylko dało, oddzielając przeszłość gruba kreską Mazowieckiego. I tak powstał biznesowo - finansowy sojusz prawicy z lewicą. Klika ta nawet tracąc przejściowo władzę pilnowała, aby nikomu z nich nie stała się krzywda. Stad liczne finansowe afery i zero winnych. Panowie ci zapewnili sobie bardzo wysokie dochody. Teraz mają bardzo duże pieniądze i patent na władzę, i nijak nie może powstać jakakolwiek alternatywa dla ich rządów. A przecież od 89 roku zapewne wyrosła i dojrzała grupa mądrych ludzi, ludzi bez zobowiązań, których nic nie łączy z komunistami, solidarnością czy innym ugrupowaniem i ludzie ci sprawując władzę i rządząc krajem mogliby być taką właśnie niezależną alternatywą dla Polski, tzw. trzecia droga, przy obowiazującej ordynacji wyborczej nie mogą jednak zaistnieć na zmonopolizowanym politycznym rynku.
Polacy za pomocą sprytnej ordynacji wyborczej byli skutecznie zniechęcani do oddawania głosu w wyborach. Na kogo by nie zagłosowali i tak rządzili ci sami, bo udział w sprawowaniu władzy zapewniały politykom ich partyjne listy i sprytne przedwyborcze zmiany nazw ugrupowań. Posłem zostawały osoby, które otrzymywały tylko kilkadziesiąt głosów. To właśnie jest demokracja po Polsku. Dzięki takim metodom osiągnięto zaplanowany efekt niskiej frekwencji wyborczej, bo mała liczba wyborców jest łatwiejsza do zmanipulowania.
Czy ktokolwiek namawiał i zachęcał Polaków do udziału w referendum uwłaszczeniowym z 16-02 1996roku? Z powodu niskiej frekwencji wynik referendum był niezobowiązujący dla rządu. Polacy nie mieli zdania na ten temat wiec politycy uwłaszczyli się sami. A dlaczego to wówczas nie proponowali nam by głosowanie trwało dwa dni?
Polacy jako społeczeństwo nie potrafią niestety w pełni i w sposób skuteczny korzystać z demokratycznych praw i narzędzi. Nie umiemy się skutecznie zorganizować. Bardzo skwapliwie wykorzystali to rządzący nami w czasie tych dwunastu lat polityczni cwaniacy.
Słusznie zauważył PalbO, że sprawdzamy się w czasie walki, jednak jak nastaje czas budowania to nie umiemy skorzystać z wywalczonych możliwości. Poległ na tym nawet Wałęsa, nie potrafił, bowiem zbudować niczego, co umocniłoby młodą demokracje i jego panowanie.
Jak napisał Konrad ludzie młodzi widzą, że sprawy maja się źle, lecz pozostaje bierni.
Dlatego uważam, że dla dobra Polski i Polaków, powinien zostać wprowadzony wzorem Szwajcarii obowiązkowy udział w wyborach, i referendach. Polacy młodzi i starsi czynnie nauczyliby się dokonywać wyborów "co dobre a co złe" i brać za nie odpowiedzialność, przestali by narzekać i mówić, że zmiany są niemożliwe itd. Powstała by również wówczas możliwość dokonania prawdziwych zmian, a ludzie młodzi (Wallenrodzi) mieli by swoją szanse bez potrzeby dopisywania się do istniejących ugrupowań i układów. Ugrupowania z 10% czy 15% głosów nie miały by możliwości rządzenia. Wyborcze wahadło, które na przemian obdziela władzą dzisiejszą sitwę przestało by funkcjonować. Tylko ludzie młodzi są w stanie zmienić skostniałe, skoligacone i skorumpowane struktury władzy. Myślę, że tego właśnie boi się rządząca nami politycznie zbankrutowana spółka z o. o.
----------------
Pozdrawiam.
#13
Podsumujmy:
1. „potrzebne są zmiany, konieczne są zmiany, bo jeśli nic się nie zmieni może nadejść dzień rebelii”, że znów zacytuję Dezertera.
2. zmiany te z wielu wyżej wymienionych względów są bardzo trudne do zrealizowania;
3. motorem zmian powinni być ludzie młodzi. Wydaje się, że to do nich bardziej dociera to, co się dzieje dookoła i to ich najbardziej to boli, ponieważ ruinowany jest kraj, w którym to im przyjdzie spędzić resztę życia. To dobra motywacja do działania. Są również lepiej przystosowani do dzisiejszej rzeczywistości, lepiej ją rozumieją.
4. potrzebna jest jakaś forma narodowej debaty, której celem minimalistycznym powinno być uwspólnienie stanowisk, a w dalszej kolejności dojście do jakichś wniosków i zastanowienie się nad podjęciem działań.
5. jedynym miejscem, gdzie coś takiego może się odbyć jest Internet. Co prawda ogranicza to w jakimś stopniu liczbę uczestników takiej dyskusji, ale wydaje mi się, że i tak można by zgromadzić liczbę wystarczającą. Poza tym od czegoś trzeba zacząć. Śledząc różne fora, grupy dyskusyjne, portale gazet, gdzie można zamieszczać opinie i komentarze, widzę, że osób myślących tak jak my jest naprawdę dużo, ale jest to wszystko rozproszone i bezładne.
Pytanie jest tylko jedno: czy poprzestaniemy na tej nic niewnoszącej dyskusji? A może jakoś ją rozwiniemy? Bez żadnych planów, bo ciężko tu coś konkretnego realizować, ale może uda nam się dojść do jakichś wniosków, może nawet wspólnym wysiłkiem uda nam się coś osiągnąć. Trudno przewidzieć, co może się zrodzić z czegoś takiego, ale ja jestem zdania, że warto spróbować. Nie śmiejcie się z nierealistycznie myślącego idealisty. Może nim jestem, ale tego nie da się stwierdzić bez spróbowania. Jestem sam?
Pozdrawiam.
#14
Hmm, myślę konrad, że może uda Ci się znaleźć sporo takich osób, które będą chciały się zorganizaować i coś zmienić. Takie, które znajdą sporo silnej woli i zaangażowania w sprawę. Będzie jednak im potrzebny przywódca, który ich poprowadzi i nie mam tu wcale na myśli żadnej rewolucji. Założenia programowe muszą być jednak na tyle silne, że da się przekonać do tego społeczeństwo. Jeżeli to się uda, to obawiam się z kolei, że rządzące elity nigdy nie dopuszczą, aby rozpoczął się proces "zrzucania ich ze stołków" i wprowadzania radykalnych zmian. Im jest w tej chwili dobrze, oni (jak pisał szunaj) są wybierani cały czas, tak sprytnie postępują, że przez cały czas utrzymują stanowiska lub skaczą ze stołka na stołek. Są zbyt silni, aby mógł im ktoś zagrozić. Spójrzcie na Leppera (nie żebym popierał jego wyczyny i sposób argumentacji, bo to despota i człowiek niezrównoważony), udało mu się przekonać sporą liczbę społeczeństwa, wywołuje afery, ludzie mu wierzą, przytakują, dla wielu jest autorytetem. No i co z tego? Od kilku lat walczy, obraża, przysparza sobie rzesze zwolenników i czy zmieniło się aż tak wiele? Czy wywalczył coś tak wielkiego, co radykalnie zmieniło sytuacje rolnictwa i rolników? Fakt robi to po chamsku i można by powiedziec, że chamstwem niczego nie zwojuje, ale ilu ludzi za nim stoi i to na nic się zdaje. Czy udało mu się wyeliminować z życia politycznego ludzi, o których wyeliminowanie zalegał? Nie. Prosty przykład, na podstawie którego idzie wywnioskować jak mogłby się potoczyć przebieg naprawiania Polski. Wiadomo, że młodzi ludzie powinni wziąć w tym udzial jako zdecydowana większość, ale oni nie mają takiej siły przebicia.

Jestem sceptycznie nastawiony do wszelkich prób naprawiania Polski, bo jak już pisałem wcześniej nie ma komu. Stara "kadra" nie chce, bo im dobrze, a młoda "kadra" nawet gdyby doszła do władzy, to najpierw będzie się chciała nachapać, bo obecnie nie ma nic. Niewielu jest takich idealistów jak konrad. Wszyscy praktycznie mają w dupie Polskę, gdyż ciężko już teraz ją podnieść, wolą wyciągnać, uszczknąć coś dla siebie jeszcze, co tylko się da. No i do tego ta bierność wynikająca tak jak u mnie ze zniechęcenia i braku widoków na przyszłość. I tak się kółeczko zamyka.

Na koniec taki wniosek, który mi się nasuwa, gdy czytam Wasze posty:
W Polsce z całą pewnością istnieje Demokracja, ale bardziej stosowną nazwą byłaby: Demkoracja Manipulowana.
#15
Cry
Na początek omówmy sprawę leppera, bo myślałem, że to jest dla nas wszystkich oczywiste. Koleś wykorzystał nastroje społeczne dla zbicia kapitału politycznego, ale nigdy nie miał innego celu poza osiąganiem korzyści indywidualnych. Chciał załatwić sprawę swojego zaciągniętego kredytu i przyłączyć się do koryta. Nie obmyślał żadnych zmian poza personalnymi - więcej moich ma być u żłobu i wtedy demokracja będzie (dla nas) lepsza. Nie poruszajmy więcej tej sprawy, bo tego gościa powinno się po prostu bojkotować.
A w moim pomyśle chodzi o coś zupełnie innego. O zebranie ludzi, którzy chcą coś zmienić, mają jakikolwiek, nawet najmniejszy pomysł, nie boją się tego i chociaż trochę wierzą (to chyba najtrudniejsze), że coś da się zmienić. Formy działań to kwestia późniejszego ustalenia. Zacząć trzeba od podjęcia inicjatywy. Stwórzmy wirtualną Polskę, Polskę internautów - bo gdzie indziej nie mamy nawet szansy na przedyskutowanie naszych opinii. Jeśli to by się udało, to reszta potoczyłaby się już własnym torem. Sam mam już kilka pomysłów, zarówno organizacyjnych, jak i formalnych, ale zajmę się nimi dopiero pod koniec tygodnia. Mam nadzieję, że jednak ktoś zdecyduje się, że gra jest warta świeczki.
Pozdrawiam
#16
konrad napisał(a):Cry
Na początek omówmy sprawę leppera, bo myślałem, że to jest dla nas wszystkich oczywiste.

Przytoczyłem tu Leppera, bo stoi za nim gro ludzi, a i tak nic się nie zmienia. Chcialem tylko pokazać, że niełatwo coś zmienić. Jego prywatne korzyści czerpane z politykowania, to druga sprawa, niepodlegająca zresztą kwestiom spornym.

konrad napisał(a):A w moim pomyśle chodzi o coś zupełnie innego. O zebranie ludzi, którzy chcą coś zmienić, mają jakikolwiek, nawet najmniejszy pomysł, nie boją się tego i chociaż trochę wierzą (to chyba najtrudniejsze), że coś da się zmienić. Formy działań to kwestia późniejszego ustalenia. Zacząć trzeba od podjęcia inicjatywy. Stwórzmy wirtualną Polskę, Polskę internautów - bo gdzie indziej nie mamy nawet szansy na przedyskutowanie naszych opinii.

To nie tak, że spisuję na straty Twój pomysł. Ja poprostu jestem sceptycznie nastawiony do naprawy Polski, nie mówię jednak, że to co planujesz jest do bani. Chętnie zapoznam się jednak ze szczegółami, gdyż może być to przełom, ale nie wierzę, że będzie to proste. Na to musisz bydź gotowy, konrad.

Czyżby szykował się jakiś przełomowy moment w historii Polski i internetu...

Pozdrawiam
Symu
#17
Symu napisał(a):Przytoczyłem tu Leppera, bo stoi za nim gro ludzi, a i tak nic się nie zmienia. Chcialem tylko pokazać, że niełatwo coś zmienić. Jego prywatne korzyści czerpane z politykowania, to druga sprawa, niepodlegająca zresztą kwestiom spornym.
Nic się nie zmienia, bo wcale nie miało. A to gros ludzi to ci, którzy ciągle wierzą w jego kłamliwe i sprzeczne z czynami deklaracje.
Symu napisał(a):Czyżby szykował się jakiś przełomowy moment w historii Polski i internetu...
A to zależy już tylko od Nas, od chęci, zaangażowania i ... wiary w sukces. Ja wierzę, chociaż moja wiara opiera się tylko i wyłącznie na tym, że takich jak ja jest więcej i wspólnie naprawdę możemy czegoś dokonać.
Mnie już po prostu zaczęło wkurzać to co się dzieje. lepper, Rywin, Optimus (o tym poczytajcie!!!), F16, Kołodko, biopaliwa, Dębski... Każda informacja niesie za sobą mniej lub bardziej ukryty przekaz, dotyczący korupcji, przestępstw, nieumiejętnego zarządzania krajem. I z drugiej strony coraz więcej narzekań przy jednoczesnej bierności społeczeństwa i równoległym narastaniu nastrojów rewolucyjnych, bo nie ma ani chleba ani igrzysk. Pozdrawiam.
#18
Konrad (Wallenrod? Big Grin ), chyba się nie pomylę mówiąc, iż masz nasze pełne poparcie. Jednogłośnie powinieneś zostać obrany Wielkim Mistrzem krucjaty przeciwko wszystkiemu co złe w Polsce.
Szunaj - czyż nie tak rodziły się wielkie rewolucje? Polacy zawsze potrafili stanąć do walki. Ile razy zrobił jednak to CAŁY naród? Bez podziału na chłopstwo i szlachtę (vide powstania, którymi tak lubimy się szczycić)? Naszą bolączką zawsze był brak jedności. Teraz dołączył do tego zupełny brak ideałów. Jedyną wartością nadrzędna stał się pieniądz. Może właśnie takich Konradów i takich ideałów nam potrzeba?
#19
Konrad popieram Twój pomysł. Oczekuje, na podanie ogólnego zarysu. Tylko ludzie nie akceptujący otaczającą ich rzeczywistość potrafią ją zmieniać.
----------------
Pozdrawiam.
#20
Vogel napisał(a):Konrad (Wallenrod? ), chyba się nie pomylę mówiąc, iż masz nasze pełne poparcie. Jednogłośnie powinieneś zostać obrany Wielkim Mistrzem krucjaty przeciwko wszystkiemu co złe w Polsce.
To żart oczywiście? Bo chcemy realizować prawdziwą demokrację, więc albo wszyscy jesteśmy Wielkimi Mistrzami albo nikt. ]A – i najważniejsze przez cały czas jest to, żeby zdawać sobie sprawę z tego ile osób jest zaangażowanych w naszą sprawę. Najistotniejsze jest to na początku, gdyż przy małej liczbie osób łatwo o zniechęcenie. Jeśli więc czytasz tę wiadomość i zgadzasz się z tym co mówimy, jeśli w tej chwili nie masz żadnych pomysłów, ale Nasz pomysł ci się podoba, jeśli nie wiesz w jaki sposób mógłbyś się włączyć w Nasze działania, ale nie wykluczasz, że będziesz chciał to robić lub jeśli w jakikolwiek sposób chciałbyś Nas poprzeć – napisz to i po prostu bądź jednym z nas.[/b]

Pozdrawiam.
  
  • 1(current)
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
  • ...
  • 12
  • Dalej 


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Jakim jesteś Pokemonem. netvalker 16 940 15.12.2004 12:06
Ostatni post: cleric_of_lolth

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości